Francja przywodzi na myśl wyrafinowaną elegantkę w kostiumie od Chanel, z umiejętnie dobranymi dodatkami i dyskretną biżuterią, ale ci, którzy opuszczą gwarny Paryż i trafią na południe, zobaczą inną Francję - zaskakującą, wesołą i pełną kolorów, w letniej sukience uszytej ze skrawków tworzących wspaniały, niepowtarzalny wzór.
Najpierw fiolet i purpura - lawendowa Prowansja pachnącą potpourri, malowana światłem jak impresjonistyczne obrazy Cézanne"a (ach, te migotliwe, drżące pejzaże Estaque i Aix-en-Provence...).
Biel to wapienne płaskowyże Langwedocji i melancholijne szczyty Alp połyskujące w pogodny dzień wszystkimi kolorami tęczy.
Dalej różne odcienie zieleni - śródziemnomorskie lasy, sielankowe Limousin poprzetykane czerwonymi dachami domów, Poitiers i okolice z ogromnymi przestrzeniami falujących pól pszenicy i słoneczników...
I jeszcze Quercy - żółte i pełne słońca, błękit i granat Lazurowego Wybrzeża, butelkowa zieleń Korsyki i czterokolorowe Périgold - kwintesencja barw Południa (blanc to białe wapienne skały, purpre - dojrzałe winogrona, vert - zielone pola i lasy, a noir - ciemne, stare bory).
Warto odwiedzić tę kolorową krainę, gdzie jeszcze ciągle pobrzmiewają echa pieśni prowansalskich trubadurów, i dać się zaskoczyć.