Legendę łatwo przyswoić, z prawdą żyć na ogół trudniej I nagle buchnęła starannie skrywana, wstydliwa rodzinna historia. Walnęła faktem, wychłostała konkretem. Odszpuntowany dybuk skoczył na mnie, Bogu ducha winną ofiarę, jak na świeże mięso, jak do ciepłej krwi. A wlazł we mnie, a rozsiadł się we mnie, męczył pytaniami, podpowiadał tropy, pchał w czeluści internetu. Taplał w wylewającym się stamtąd antysemickim błocie, oblepiał narodowym jadem, nurzał w „spisku żydowskim przeciw Polsce”. Szeptał: –Napisz, napisz. Jedyny jesteś, jedyny. Władzę masz. Całkowitą. –Jaką władzę? –Ty żyjesz! fragment książki Od pierwszego zdania o Mamie Autora nie mogłem się oderwać od tej książki, póki nie dotarłem do ostatniego. Książka fascynuje i wciąga, gdyż jest opowieścią detektywistyczną o koligacjach rodzinnych (niesamowitych, zda się–nieprawdopodobnych!). „Dziady i dybuki” potwierdzają atrakcyjność idei akulturacji w polszczyźnie.