W 1967 r. wzbierające wody powstającego Jeziora Solińskiego zakończyły bieg historii kilku miejscowości w dolinie Sanu. Pochłonęły także Łęg, przysiółek, w którym narodził się i żył Józef Pawłusiewicz. Z autobiograficznej książki „Na dnie jeziora” nie dowiemy się niczego o kulisach decyzji o budowie zapory na Solince i Sanie ani nastrojach ludności, która była zmuszona bezpowrotnie opuścić swoją ojcowiznę. Poznamy natomiast zatopioną wodami jeziora przeszłość miejsc i ludzi zamieszkujących dzisiejsze dno „bieszczadzkiego morza”.
Autor – myśliwy, pułkownik Wojska Polskiego oraz wybitny kynolog, dzięki któremu do dziś przetrwały gończe polskie – zabiera czytelnika do lat swojego dzieciństwa. Na początku XX w. wiejski chłopiec każdą chwilę życia spędzał w bezpośredniej bliskości natury. Pawłusiewicz wspomina emocje towarzyszące mu na początku łowieckiej przygody, wzbierającą w jego sercu zazdrość o polowania starszych braci, wreszcie pierwszą wyczekaną broń i wydeptaną zwierzynę. Okres edukacji zostaje przerwany udręką I wojny światowej oraz rozłąką z bliskimi podczas sąsiedzkiej wojny polsko-ukraińskiej w 1919 r.