Epoka PRL-u minęła jak zły sen, lecz nie została zapomniana. Narzucona siłą wywarła nieodwracalne piętno w kraju nad Wisłą. Czasy te mimowolnie stały się pomostem pomiędzy rozbudzoną nadzieją narodową Polski przedwojennej a współczesnością. Porównać można tamte losy Polski do płynącego z nadzieją po wolnych wodach pływaka, który na chwilę musiał się zanurzyć w toni, by nie uderzyć w sowiecką gałąź nisko zwisającą nad wodą. Chwila ta trwała kilkadziesiąt lat, ale unik się udał, a dobremu pływakowi tlenu wystarczyło i teraz, z pozycji wolnej Polski, możemy się nawet z tego śmiać. Tak, PRL w zwierciadle własnych paradoksów dostarczył niezmierzone zasoby tematów satyrycznych. Wykorzystał to autor niniejszego tomiku wierszy. Nie jest to jednak kolejna współczesna satyra na PRL. Wartości i unikalności zebranym w tomiku wierszom dodaje fakt, że w większości są one współczesne opisywanym wydarzeniom. Stanowią gorącą narrację i komentarz tamtych czasów. Autor pisał je sercem, strachem, obawą, tracąc często dystans, ale nigdy nadziei. Wiersze powstawały w okresie działania podziemnej opozycji niemalże w „huku wybuchów i pod gradem kul”, jeśli uprzytomnimy sobie, że wiele z tych wierszy autor pisał i o zgrozo, prezentował na radzieckich statkach, pod bokiem sowieckich tajnych służb. Tu należy się wyjaśnienie skąd mowa o radzieckich statkach, kabarecie, satyrze i publicznych prezentacjach.